
Marszałek na pieczątce nadal będzie miała męską formę nazwy stanowiska. Podobnie jak urzędniczki, które wydają decyzje administracyjne czy podpisują umowy – to jest nadal wymóg prawny. Jednak komunikacja Urzędu opiera się również na mniej sformalizowanych kontaktach, więc pracowniczki będą mogły stosować żeńskie nazwy stanowisk na wizytówkach, tabliczkach na drzwiach, w podpisach maili czy wreszcie – komunikatach prasowych.
– Nie jesteśmy pierwsi. Takie zmiany wprowadziły u siebie już samorządy Sopotu, Gdańska czy Warszawy. Chcę urzędniczkom dać pełną dowolność. Feminatywy w języku to nadal rewolucja, ale jestem przekonana, że z czasem staną się normą – komentuje Elżbieta Anna Polak. I przypomina, że województwo lubuskie jest uważane za najbardziej tolerancyjny i otwarty region w Polsce, więc zmiana językowa jest jedynie małym krokiem ku równości.
Na ten temat wypowiedziała się już trzy lata temu Rada Języka Polskiego, która w oficjalnym Stanowisku uznała, że w polszczyźnie potrzeba jest pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich. Co ciekawe – Rada zauważa, że dyskusja o formach żeńskich trwa od ponad stu lat. Część żeńskich form weszła w powszechne użycie dopiero pod koniec XX wieku, a większość argumentów przeciw tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw.
O wprowadzenie feminatywów zawnioskował Instytut Równości. Prezes Kacper Kubiak i członkini stowarzyszenia – Agnieszka Chyrc spotkali się w tej sprawie z Elżbietą Anną Polak. „Pani rola jako Kobiety i Marszałkini jest wyjątkowa i znacząca, a odwaga i umiejętność pokonywania barier jest szansą na zmianę o którą wciąż wszyscy walczymy. Zacznijmy od języka” – napisali w piśmie.