
SOR(RY) TU RATUJE SIĘ ŻYCIE!, takim skłaniającym do refleksji hasłem na plakatach rozlepianych w szpitalach i poradniach Studenckie Koło Naukowe Stanów Nagłych Uniwersytetu Zielonogórskiego chce przekonać pacjentów, by przemyśleli czy naprawdę ze swoją dolegliwością muszą przyjść na SOR.
- Obciążenie pracą personelu SOR jest krytyczne i może prowadzić do kolejnych tragedii – twierdzą lekarze, wśród nich lek. Szymon Michniewicz i lek. Norbert Ganczar z zielonogórskiego SOR.
- Uczestniczymy dziś w historycznym wydarzeniu, ponieważ po raz pierwszy w ciągu 12 lat mojej pracy w zarządzie województwa, ktoś wpadł na taki genialny pomysł, żeby zainicjować kampanię informacyjną na temat tego, co oferują SOR-y i kiedy możemy się tam zgłosić. Dziękuję doktorowi Michniewiczowi za podjęcie tego trudnego wyzwania. To potrzebne i ważne wyzwanie - mówiła podczas konferencji marszałek Elżbieta Anna Polak.
Ostatnie tragiczne w skutkach wydarzenia na Izbach Przyjęć i Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych kilku szpitali w województwie śląskim, gdy pacjenci nie otrzymali w porę właściwej pomocy (co doprowadziło nawet do przypadków śmierci), stały się impulsem do podjęcia działań informacyjnych, mających na celu przeciwdziałanie narastającemu oblężeniu SOR-ów.
Studenckie Koło Naukowe Stanów Nagłych Collegium Medicum Uniwersytetu Zielonogórskiego chce organizować wydarzenia i spotkania oraz kolportować plakaty ze zdjęciami lekarzy niosących pomoc pacjentom SOR i hasłem "SOR(RY) TU RATUJE SIĘ ŻYCIE". Kampania ma wpłynąć na pacjentów, aby przed skorzystaniem pomocy SOR-u przemyśleli, czy naprawdę muszą się tam udać, zamiast do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej lub opieki nocnej i świątecznej.
Według danych z NFZ w Polsce działają obecnie 232 Szpitalne Oddziały Ratunkowe.