
- Jest Pan cudotwórcą?
- (Śmiech)Nie, dlaczego?
- Bo tuż po pana przyjściu do szpitala w cudowny sposób odnalazły się faktury, których nie mógł znaleźć pana poprzednik.
- Ja ich nie szukałem, one tu cały czas były
- Czy daje pan gwarancję, że spółka jest dobrym rozwiązaniem? PiS powtarza, że to szaleństwo, bo nikt w Polsce nie zrobił tego z tak dużą lecznicą.
- Rzecz nie jest w gwarancjach, a ja nie jestem dogmatykiem, mógłbym też kierować szpitalem publicznym. Problem w tym, że nikt nie zaproponował takiego rozwiązania, a pomoc państwa na oddłużenie możemy dostać, jak się przekształcimy, albo wcale. Garb długów ciągnie nas w dół. Bez spółki szpital powoli by umierał: komornicy zabieraliby „swoje”, brakowałoby na sprzęt, jeden po drugim zamykanoby oddziały, odchodziliby specjaliści. A teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie dobrze.
Cały wywiad przeczytasz w weekendowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"