W wideokonferencji ponadto uczestniczyli prezes Szpitala Uniwersyteckiego Marek Działoszyński, szefa klinicznego oddziału zakaźnego Jacek Smykał i dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Woj. Lubuskiego Tomasz Wróblewski. Wicemarszałek Kidawa-Błońska podkreśliła wagę sprawnego przepływu informacji w sytuacjach kryzysowych: - Kiedy jest wiedza, to nie ma paniki, dlatego tak ważne jest żebyśmy wiedzieli jaka jest sytuacja – powiedziała.
Marszałek Elżbieta Anna Polak wymieniła trzy najważniejsze problemy, z jakimi boryka się Szpital Uniwersytecki. – Pierwszy problem to decyzje finansowe i fizyczne pieniądze na zakup sprzętu dla szpitala, bo dostawcy chcą natychmiast płatności gotówką. Z informacji od wiceministra zdrowia wiem, że wojewoda ma te pieniądze, ale na koncie szpitala ich wciąż nie ma. – powiedziała. – Po drugie, ważne jest zabezpieczenie poprzez środki ochrony indywidualnej osób opiekujących się pacjentami, bo personel boi się pracować przy osobach zakażonych. Trzeba bezwzględnie to zapewnić. Potrzebujemy sprzętu do codziennej bieżącej pracy. Po trzecie, chodzi o płacenie za gotowość oddziałów do realizowania procedur, bo w tej chwili decyzją administracyjną wojewoda lubuski wyłączył z codziennego funkcjonowania kilka oddziałów, które mają zabezpieczyć ewentualny napływ pacjentów zarażonych koronawirusem. Chodzi także o przelanie przez NFZ środków pieniężnych wynikających z ryczałtu. Po to, żeby szpital miał możliwość dokonania tych zakupów, bo niektóre oddziały nie realizują działań planowych.
Marszałek podkreśliła, że brak szybkich decyzji NFZ może spowodować utratę płynności finansowej szpitali a w konsekwencji ich zadłużanie. - Słabym punktem jest również zbyt długa diagnostyka i oczekiwanie na wyniki badań w kierunku patogenu koronawirusa – stwierdziła marszałek. - Szpital Uniwersytecki dysponuje laboratorium, które po doposażeniu mogłoby szybciej i sprawniej wykonywać te badania. Szybka diagnostyka pozwoli również na obniżenie kosztów związanych z ochroną indywidualną personelu medycznego. Obecnie takie badania wykonywane są w stacji Sanepidu w Gorzowie Wlkp.
Podczas konferencji zwrócono uwagę na zastanawiający fakt, iż poliklinika MSWiA sąsiadująca ze Szpitalem Uniwersyteckim nie została włączona przez wojewodę do gotowości w przyjmowaniu ewentualnych zakażonych pacjentów. Poprawiłoby to sytuację w zakresie zabezpieczenia pacjentów, którzy nie są zakażeni, a oczekują na zabiegi ratujące życie, zwłaszcza onkologiczne w zakresie nowotworów głowy i szyi, a także zabiegi okulistyczne.
Prezes Marek Działoszyński poinformował, że na składane przez niego zapotrzebowania, szpital otrzymał z państwowych rezerw materiałowych 1.000 sztuk maseczek oraz 300 sztuk kombinezonów w różnych rozmiarach. Niemniej jednak zaznaczył, że kombinezony były niekompletne, gdyż nie posiadały gogli, rękawic i ochraniaczy na buty. - My zmierzamy już do stanu krytycznego pod względem zaopatrzenia - powiedział. – Na jednego pacjenta z podejrzeniem koronawirusa, potrzeba 4,5 kompletnego kombinezonu na dobę. Takich pacjentów na oddziale przebywało 11, zatem dostarczone 300 sztuk kombinezonów może wystarczyć zaledwie na kilka dni. Więc te zapasy nam się kurczą a uzupełnienia, które są czynione nie mogą nas uspokoić, bo potrzeby są dużo większe – dodał.
Prezes Działoszyński zwrócił się z apelem, by służby wojewody dostarczały asortyment kompletny i w odpowiednich ilościach, określonych we wnioskach szpitala.